Środowiska lewicowe i feministyczne wraz z politykami opozycji urządzili protest w kwestii śmierci 30-latki z Pszczyny. Demonstranci wiążą przyczyny tragedii w ubiegłoroczną decyzją TK. Sprawę skomentował Rafał Ziemkiewicz.
Przed Trybunałem Konstytucyjnym w stolicy ma miejsce protest pod hasłem „Ani jednej więcej”. Zorganizowano go po śmierci 30-letniej kobiety z Pszczyny. Manifestanci udali się wprost pod siedzibę Ministerstwa Zdrowia. Wśród demonstrantów znalazł się były premier Donald Tusk i inni przedstawiciele opozycji.
Trybunał Konstytucyjny rok temu zadecydował, że przerywanie ciąży ze względu na podejrzenie ciężkiej choroby lub upośledzenia płodu jest niezgodne z ustawą zasadniczą.
Obecnie trwa dochodzenie w sprawie śmierci 30-latki, przeprowadza się także kontrole w szpitalu. Dyrekcja placówki, w której zmarła kobieta, postanowiła zawiesić lekarzy, którzy dyżurowali w czasie jej pobytu na oddziale.
Do całej sprawy odniósł się Rafał Ziemkiewicz, który ocenił, że lewica wykorzystuje rozmaite tragedie do osobistych celów.
— Liberalna lewica uwielbia cynicznie wykorzystywać tragedie: Piotr Szczęsny, Paweł Adamowicz, teraz ofiara ewidentnego błędu lekarskiego… Za każdym razem hieny usiłują coś ugrać na przypisaniu odpowiedzialności za śmierć politycznym przeciwnikom. Dla normalsa to odrażające — ocenił Rafał Ziemkiewicz.
Komentarz o podobnej treści opublikowała również Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.
— Dziecko nie żyje, u matki podejrzenie sepsy, rośnie gorączka. Zamiast operować, każą czekać do rana na lekarza prowadzącego. Tragiczna śmierć kobiety w Świdnicy nie ma nic wspólnego z zakazem aborcji, ale kto by się przejmował, jak można ją wykorzystać do aborcyjnej propagandy — napisała aktywistka pro-life.
Źródło: Twitter.com, wPolityce.pl
